LĘKI - AKTUALIZACJA

 "Nie pozwól by lęk przed tym co może się wydarzyć, sprawił, że nic się nie wydarzy"

Jest kilka powodów, dla których chcę zrobić te aktualizacje. Po pierwsze, ponieważ minęła chwila od kiedy ostatnio mówiłam o tym dogłębnie i moja ostatnia właściwa rozmowa na ten temat była w 2012 roku, jak możecie sobie wyobrazić, rzeczy się zmieniły od wtedy. Po drugie, o moich lękach mówi się czasem w bardziej tradycyjny medialny sposób a to nie zawsze jest zgodne z prawdą i dość przestarzałe, wiec pomyślałam, że najlepiej powiedzieć o tym z pierwszej ręki* (czy to jest to powiedzenie?).

Wracając do 2011, napisałam wtedy post, tutaj, na moim blogu, o moich lękach i jak to wpływało na moje życie, w nadziei, że ktoś jest mógłby odnaleźć otuchę w moich słowach a ja z kolei, mogłabym także odnaleźć pociechę w tym co mówią inni. Po takiej przytłaczającej odpowiedzi, rok później zdecydowałam się zacisnąć zęby i omówić to na moim kanale na youtube, który w tamtym momencie miał około 700,000 subskrypcji. Nie widziałam nikogo więcej mówiącego otwarcie o swoich przeżyciach z lękami i pomimo, że przerażało mnie zrobienie tego, chciałam pomóc innym i podzielić się moim doświadczeniem. W tym czasie, moje lęki wyglądały tak samo jak za czasów kiedy miałam 14 lat. Znałam je jak zegarek. Wiedziałam jakich rzeczy unikać, wiedziałam jakie sytuacje poruszą mnie bardziej niż cokolwiek innego, zdawałam sobie sprawę z rzeczy, które przez to traciłam. Przegapiałam rzeczy, które stawały się tak normalne, kiedy byłam nastolatką a później kiedy miałam dwadzieścia lat, że nawet przestałam się nimi przejmować. Myślę, że to był jeden z wielu powodów dlaczego na początku nie szukałam pomocy. Myślałam, że mam to pod kontrolą, poprzez unikanie dosłownie wszystkiego co mogłoby pociągnąć za sobą ataki paniki i lęki. 

Jako, że mój kanał wzrósł i nowe i bardzo ekscytujące rzeczy zaczęły się dziać, stałam się bardzo świadoma faktu, że będę przegapiała swoje życiowe możliwości, jeśli nadal będę żyłam moim życie m w taki sam sposób i to zaniepokoiło mnie. BARDZO. Spotykałam wiele nowych osób, i oni wszyscy wydawali się mieć swoje sprawy pozbierane razem i stałam się bardzo świadoma zachowań, które zainstalowałam bardzo głęboko w mojej podświadomości, że tak naprawdę nie wiedziałam gdzie zacząć. Dlaczego ustawiłam sobie taką drogę życia i pozwoliłam moim lekom stać się głównym punktem? Zaczęłam pracować nad moimi lękami w 2013 roku. Żyłam bardzo normalnym życiem na wsi, nagle musiałam udawać się na spotkania w Londynie, spotykać i pracować z nowymi ludźmi (niektórzy z nich byli celebrytami), nagrywać filmiki przed ekipą filmową (co było o milion mili bardziej denerwujące niż myśl, że po prostu filmujesz w swojej sypialni) i nagle o wiele więcej ludzi zatrzymywało mnie na ulicy żeby powiedzieć cześć i zrobić sobie zdjęcie. Życie obróciło się o 180 stopni. Wszystko poruszało się BARDZO SZYBKO. Kilka tygodni czułam że jestem na szczycie świata, a w pozostałe tygodnie kołysałam się w tym i przód zalana łzami w pociągu, sama ze sobą, w drodze do Londynu aby nagrać coś. Ponieważ nigdy nie mówiłam tak dogłębnie o moich lękach a mój kanał na youtube wzrastał w tym czasie, to było coś co było niesamowitym wyzwaniem do zbalansowania. Wiedza, że mogłabym zostać w domu i nie podejmować ryzyka ataku paniki, albo popychanie siebie ponieważ CHCIAŁAM MÓC TO ZROBIĆ. Wiele razy stałam na zewnątrz na moich własnych imprezach płacząc i starając się oddychać i nie będąc zdolną do wrócenia do środka (nie mówiąc już o innych ludziach). Tortura w jaką siebie popychałam, próbując usiedzieć na filmie mojego brata podczas premiery, coś czego chciałam bardzo desperacko, aby usiąść i cieszyć się  każdą kością w moim ciele a mój umysł po prostu nie pozwolił mi na to. Podpisywania książek i meet and greets** wymagały całej mojej mentalnej siły abym mogła przez nie przejść nie rujnując doświadczeń przez nikogo, przez to że wybiegłam. Nawet coś tak prostego jak robienie zakupów w moim miejscowym supermarkecie stało się czymś, czym bardzo się denerwowałam, kiedy musiałam robić to sama, ponieważ ktoś mógłby mnie zatrzymać i poprosić o zdjęcie. Nagle małe rzeczy, o które nigdy się nie martwiłam, były dużymi sprawami, a mój kanał nadal rósł, wiedziałam że będę musiałam stawić temu czoła.

Chociaż nigdy nie zdawałam sobie sprawy jak złe były te złe momenty, około końca 2014 roku, były one szczególnie okropne i skończyłam jako "Zoella z lękami". Zaczęłam mieć cotygodniowe sesje u terapeuty bez przerwy i zdecydowałam się nauczyć jak zarządzać moimi lękowymi zachowaniami raz na zawsze. Poznałam podstawy lęków, zrozumiałam co się stało fizycznie, wiedziałam, że to mój umysł wierzy w niebezpieczeństwo ale nie wiedziałam jak to wszystko zostało skonfigurowane. Naprawdę wierzyłam że lęki przydarzały się mi jak zewnętrzna siła wchodząca w mój umysł. Byłam na to zdenerwowana, winiłam to. Prawda jest taka, że nie ma lęków bez ciebie. To TY jesteś tym, który je ma, nawet jeśli nie jesteś w pełni świadom dlaczego. Dla mnie, to wydaje się to zdrowym rozsądkiem, ale po prostu nie załapałam tego wcześniej. Z pomocą mojego terapeuty, wypracowaliśmy gdzie moje myśli zostały skonfigurowane. Pracowałam bardzo ciężko, tydzień za tygodniem, aby zrobić zmiany w moich zachowaniach i działaniach, aby cofnąć całą pracę jaką robiłam przez ponad 10 lat aby zacementować moje lęki. Nauczyłam się o tym w całkiem nowy sposób i chciałam bardziej niż czegokolwiek by to zadziałało. Dla mnie odczuwanie korzyści z nie odczuwania niepokoju zajmowało 85% mojego mózgu na co dzień. To bardzo męczące,  posiadanie myśli kontrolujących każdy aspekt twojego życia. Gdzie pójdziesz, co zrobisz, co zjesz, z kim się spotkasz i jak dojedziesz do niektórych miejsc. To cię kompletnie zjada w każdy możliwy sposób. Przez ponad 2 lata, miałam swoje wzloty i upadki. Byłam wolna od lęków przez tygodnie, aby potem przychodziły miażdżąc mnie i dając poczucie że nie robię żadnych postępów. Wiem, że ta terapia nie była szybką drogą, ale miałam też świadomość, że była ona bardzo dokładna. Wyrywając największy chwast, nie powstrzymasz go od ewentualnego odrośnięcia. Nie oznacza to także, że nie wróci większy i bardziej niszczący niż wcześniej. Chciałam zmierzyć się z korzeniem, więc musiałam tutaj przyznać, że będzie to bardziej długotrwały proces. Dekada lęków nie zostanie rozwiązana przy jednym skinieniu palca. To coś nad czym musisz pracować cholernie ciężko. Musisz siebie popchnąć, musisz wiedzieć kiedy coś jest czymś za dużym i musisz dać sobie wielką pochwałę, kiedy wszystko idzie dobrze, nawet jeśli są to małe kroczki.


W ciągu ostatnich 6 miesięcy, zauważyłam największą poprawę w mojej chorobie. Zawsze uważałam każdą niechwiejną emocję za stan lękowy ale teraz jestem w stanie odróżnić różnice. Dokładnie wiem, jak to jest czuć się nerwowo i ujmuję to. Jestem w stanie rozpoznać kiedy nerwy nie muszą się przemieniać w lęk. Gdzie czuję nie komfort w sytuacji jest po prostu..., że nie musi się kończyć atakiem paniki. Jestem bardzo dobra w wyobrażaniu sobie najgorszych wyników każdej osobnej sytuacji, którą żyję i oddycham. Po wyczerpaniu wszystkich najgorszych scenariuszy, zaraz potem orientuję się, że nic nie jest tak złe jak wymyślanie tego co może się stać i te obawy i scenariusze nie wydają się wprowadzać tych samych niespokojnych uczuć, jak robiły to kiedyś. To dość trudne, żeby dostrzec zmiany w swoich zachowaniach kiedy to się dzieje na zasadzie pro-upragniony czas, ale jeśli myślę wstecz jak to było dwa lata temu, przeszłam piekło długiej drogi. Ostatnio w Edynburgu, bardzo spontanicznie poszliśmy zobaczyć show komediowe w pubie. Jest to sytuacja, którą kilka lat temu rozważałabym jako "absolutnie NIE IDŹ" z wielu powodów. Miałam swoje zastrzeżenia, oczywiście, i za pomocą technik, które zbierałam przez lata jak zarządzać moim umysłem, usiadłam i oglądałam przedstawienie. Przy półmetku, nie myślałam już o lękach, a śmiałam się i dobrze bawiłam. I tak mieliśmy już bardzo długi i zatłoczony dzień i dwa lata temu, to nie miało by takiego samego wyniku. Wyszłam z pubu i Poppy związała ręce z moimi i po prostu powiedziała "o mój boże, możemy pogadać o tym jak niesamowite jest to, że właśnie to zrobiłaś?" [płacze], uśmiechnęłam się BARDZO MOCNO, kiedy powstrzymywałam łzy i w tym momencie byłam najszczęśliwszą osobą w cały Edynburgu. Nawet zauważyłam, że zrobiło mi to dobrze, ponieważ był to jeden z tych momentów, gdzie MOGŁAM zobaczyć jak daleko zaszłam, i czułam się bardzo dumna z siebie. Są dni, gdzie lęki nie przeszły mi przez myśli i kompletnie zapominałam jakie życie w ten sposób [z nimi] jest. Mój terapeuta ostatnio zapytał mnie jaki procent moich myśli jest konsumowany przez lęki. Nawet rok temu, powiedziałabym że co najmniej 50-65% a teraz jest to bardziej 15-20%. Bliscy przyjaciele i rodzina także zauważyli te zmianę we mnie ostatnio i kiedykolwiek zatrzymują się i mówią mi jak dumni są ze mnie, jest to warte więcej niż jakakolwiek nagroda i osiągnięcie które zdobyłam przez ostatnie 5 lat zwinięte w jedno. Zapieprzam, żeby dotrzeć do punku w moim życiu, gdzie lęki nie są władcą. Wiem, że mogą nigdy w pełni nie odejść, ale chciałabym usiąść i złapać je za nogi, jestem szczęśliwa i przekonana że w pewnym momencie, w najbliższej przyszłości, będę robić tylko to. Wiem, że będę miałam chwile, kiedy wybuchnę jeśli będę zestresowana, zmęczona, chora, albo będzie to jakaś wielka zmiana życiowa, aby się dostosować, ale to dziwnie nie straszy mnie już w ten sam sposób w jaki miało zwyczaj.

Naprawdę uważam, że każdy powinien spotkać się z terapeutą w pewnym momencie życia, ponieważ każdy ma swoje demony (tak, nawet osoba, o której myślisz że jej życie jest uporządkowane, że aż ci niedobrze... nawet ONI mają coś z czym się zmagają). Dbamy o naszą skórę, nasze włosy, idziemy na siłownie, do dentysty, skupiamy się na jedzeniu odpowiedniego jedzenia, ale jak często spędzamy czas dbając o te jedną rzecz, która wymaga od nas abyśmy w pełni funkcjonowali w sposób jak zwykle to robimy? Nauczyłam się bardzo dużo o moim umyśle i sposobie w jaki on działa przez ostatnie dwa lata i to jest naprawdę fascynujące i robi wielką różnicę.

Nikt nie powinien rozliczać się z lęków będących dużą częścią ich tożsamości - bo nie są. Lęki nie są twoim życiem i nie są tym kim jesteś, jest to tylko mała część ciebie, która nie musi być tak głośna. Każdy z nas lęka się w pewnym stopniu i niektórzy z nas są w tym lepsi od innych. Jeśli masz problem z lękami albo jakąś inną chorobą umysłową, MOŻESZ zmienić jak bardzo to na ciebie wpływa. Nie tylko decydować podejąć kroki w celu poprawy swojego życia. To może zająć trochę czasu, ciężkiej pracy i poświęcenia ale na koniec, to jest tego warte. Także pamiętaj, że nie jesteś w tym sam/a. Nie jesteś jedyną osobą na tej planecie, która się tak czuje i chociaż czasami może się wydawać że nikt cię nie rozumie, wliczając samego siebie, będzie coś lub ktoś kto może ci pomóc. Jednak ostatecznie, tylko TY możesz zrobić największą zmianę poprzez zrobienie pierwszego, i często najbardziej przerażającego kroku. Nawet nie mogę wyrazić tego słowami jak szczęśliwa jestem, że zdecydowałam się na zrobienie tej zmiany.



"Sekretem zmiany jest skupienie całej swojej energii nie na walczeniu ze starym, ale na budowaniu nowego." - Sokrates


*Chodzi o "to come straight from the horse's mouth" - jest to idiom
**meets and greets czyli M&G, są to spotkania na których można porozmawiać z idolem i zrobić sobie zdjęcie. 

Poprzedni post o atakach paniki: https://zoella-pl.blogspot.com/2014/12/ataki-paniki.html


Orginal post: https://www.zoella.co.uk/2016/10/anxiety-the-update.html

Prześlij komentarz

3 Komentarze

  1. Po raz kolejny widać ile pracy włożyłaś w tłumaczenie posta Zoelli, coś niesamowitego! Co do samej tematyki, zgadzam się Z., że każdy ma swoje wewnętrzne demony i trzeba z nimi walczyć, tak jak walczy się chociażby z trądzikiem. Jeszcze raz dziękuję, że masz czas i publikujesz tutaj tłumaczenia. Jesteś nieoceniona!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  3. jejku ile pracy! ale post megaa <3
    http://pomyslowykacik.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń

Witaj ♥ Wkładam wiele pracy w wygląd i treść bloga, więc będzie mi naprawdę miło jeśli skomentujesz ♥
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych.