MÓWIĄC DO WIDZENIA 2015

Kolejny rok uleciał tak jak każdy inny, jestem zdumiona jak szybko się skończył! Szczerze, czuję jakbym mrugnęła i wszystkie rzeczy śmignęły jak film na szybkim przewijaniu wprzód. 2015 był rokiem z wieloma atrakcjami i kilkoma wyzwaniami! Chciałam opisać te rzeczy tutaj, w większości dla samej siebie, ale także jako fajne podsumowanie dla bloga, możemy powiedzieć że to coś mniej więcej w stylu "od serca". Powróciłam do postu z 2012r i to jest jeden z tych postów, do którego uwielbiam wracać i czytać jako miłe przypomnienie jak wiele może się zmienić i jak bardzo wydoroślałam jako osoba. Nie jestem bardzo dobra w "dmuchanie we własną trąbkę" [kochani mamy tu idiom, i nie wiem, czy jest jego polski odpowiednik? W każdym razie, chodzi mniej więcej o chwalenie się sobą], więc wybaczcie mi podczas gdy będę się trudzić z moją klawiaturą, przez następne kilka godzin! haha
Styczeń zaczął się w Dorset na plaży z Alfiem i jego rodziną, byliśmy na
długim wietrznym spacerze wzdłuż wybrzeża, odpoczywając przy trzaskającym ogniu i jedząc całe jedzenie z pubu. Będąc kompletnie szczera styczeń był naprawdę ciężkim miesiącem dla mnie. Zaczęłam rok czując się bardzo przygnieciona przez prasę, innych twórców i tylko ogólną negatywność, która zaczęła się po sukcesie pierwszej części książki. To jest bardzo niszczycielskie pracować ciężko nad czymś, i na to żeby to było dopięte na ostatni guzik i czuć jakby jedyną rzeczą jaką możesz zrobić było czołganie się w dziurę zamiast próbować i walczyć o siebie i oglądać wszystkich innych zwracających się do Ciebie. Jakby to się działo w zwolnionym tempie i spędziłam sporą sporą część pierwszego kwartału tego roku próbując ponownie znaleźć radość w internecie. Rozważałam zaprzestanie robienia wszystkiego i prawdziwą ironią w tym wszystkim jest to, że główna bohaterka w mojej książce walczyła z paskudnym uciskiem i negatywnością więc zdecydowała się porzucić swojego laptopa w swojej szafie i odłączyła się od wszystkiego, i to było dokładnie to co ja chciałam zrobić. Pomimo że zawsze podkreślałam że Penny nie jest mną, w tamtym czasie, dzieliłyśmy sporo podobieństw. Czułam że prawdziwy cel mojej książki został pogrzebany. Chciałam rzucić światło na prawdzie spraw młodych nastolatków przez fikcję. Chciałam szerzyć świadomość na temat ataków lękowych, gejów nastolatków zmagających się z tym jak ich rodzice godzą się z ich seksualnością i sprawy ciężkich przyjaźni - między innymi. Girl Online była moją małą częścią oferowaną światu i tylko chciałam sprawić żeby ludzie coś poczuli czytając to. Jako nastolatka, czytałam wiele książek, uczyłam się wiele i chciałam zrobić tę samą rzecz dla innych, *więc spędzałam nad nią długi czas i jeśli to nigdy by się nie wydarzyło to złamałoby mi serce.* Przez ten dotkliwy czas jednak nauczyłam się kim byli moi prawdziwi przyjaciele i kto naprawdę mnie wspierał. Ludzie którzy utknęli przy mnie i wspierali mnie, ci ludzie, którzy zachęcali mnie to nie poddawania się i ci ludzie którzy zaoferowali mi wszystko co mieli by znów przywrócić uśmiech mojej twarzy (wiecie kim jesteście). Pomimo trudności, w styczniu osiągnęłam też 7 milionów subskrypcji, nigdy nie wierzyłam że taka liczba jest osiągalna kiedy zakładałam konto w 2009 i byłam w siódmym niebie!

Chociaż to nie jest naprawdę osiągnięcie czy wyzwanie - postanowiłam obciąć moje włosy. Miałam długie włosy od 7 lat i znudziłam się tym! Kilka godzin na krześle później, czułam się jak nowa osoba z mniejszymi uszkodzeniami włosów (Byłam w wielkim błędzie, moje włosy są tak grube że to nie ma znaczenia jakiej długości są, nadal potrzebuję czasu na ułożenie ich haha). Potem poleciałam na spotkanie wielu z was na Playlist Orlando. Zdecydowałam że chce zrobić coś innego, więc ułożyłam ponad 20 stołów z balonami i słodyczami i dołączałam do każdego ze stołów na około 5 minut by porozmawiać z każdym z was. Absolutnie to kocham i było bardzo miło móc poznać was, i wielu z was nawiązało przyjaźnie z ludźmi przy stole. Niektórzy nawet zamówili pizze (mieli rację). Od wtedy robiłam wiele mniej kluczowych meet upów, gdzie małe grupki widzów dekorowały ciasta ze mną. Uwielbiam te nieco bardziej intymne sposoby spotykania się z wami. Sama mam ataki lękowe, spotykanie dużej ilości osób może być bardzo zniechęcające i często nie jest to takie radosne jak powinno być, więc myślę że w 2016 spróbuję i zrobię więcej mniejszych i bardziej kameralnych meetupów i wspólnych wieczorów. Biorąc pod uwagę wiele moich czytelników także cierpi na ataki lękowe wydaje mi się, że wszyscy na tym zyskają.


Chociaż świetnie się bawiłam w Orlando, to nie było takie proste. Moje ataki wydawały się wzrosnąć podczas nowego roku, i musiałam uczyć się sposobów, którymi nigdy wcześniej nie pokonywałam tego! Lot był przerażający, powróciło uczucie że kompletnie zawaliłam i powiedziałam sobie że nigdy więcej nie będę latać ponieważ czuję że to nie jest tego warte. Na całe szczęście, po tygodniowych sesjach z moim terapeutą (z którym nadal rozmawiam każdego tygodnia -  i mówię każdemu z was kto cierpi na to - niech waszym postanowieniem na ten rok będzie zaciągnięcie jakieś pomocy. To jest trudne, ale naprawdę warto) Zdecydowałam się na Mykonos z Alfiem i jego rodziną podczas wakacji, to nie było bardzo łatwe, ale zrobiłam to! Wakacje były cudowne. Znacie te ciche, spokojne miejsca gdzie czujecie się że możecie się zrelaksować? Dla mnie to Mykonos. Byłam tam teraz trzeci raz i zaczęłam myśleć "powinniśmy spróbować gdzieś indziej czy przylgnąć do tego co znamy i kochamy" w tegoroczne wakacje? Haha WALKA! Bądźmy szczerzy, na pewno wrócę tam ponownie. Ostatnio, na mojej trasie Girl Online W Trasie także miałam dwa loty do Edinburgha i z powrotem (z 5 godzinnym opóźnieniem) i NIE MIAŁAM ATAKU PANIKI! Wiem że większość z was powie "co z tego? Latanie jest łatwe", ale zapomniałam poklepać się po plecach kiedy zrobiłam coś dobrze, więc teraz piszę to tutaj "Zoe, dobra robota z tym lotem, widzisz, możesz to zrobić!"
We wrześniu 2014 wzięłam udział w Wielkich Brytyjskich Wypiekach [Great British Bake Off - BBC Lifestyle] dla Comic Relief (brytyjska organizacja charytatywna przyp.tł.] i w lutym tego roku było to na antenie. Wielkie Brytyjskie Wypieki to jeden z moich ulubionych programów. Oglądam to od lat i jeśli nie jestem online, jestem w kuchni piekąc, więc kiedy poproszono mnie o wzięcie udziału dla celów charytatywnych, oczywiście powiedziałam tak. Stojąc za moją ladą w Wypiekach w namiocie z Gok Wanem z lewej, Jonathanem Rossem z przodu i Abbey Clacy obok niego byłam totalnym kłębkiem nerwów. Nagrywaliśmy ponad dwa dni i szczerze była to dla mnie niezła frajda, oprócz faktu że niemal udusiłam Mary Berry moim ciastem "tajemnica domku na plaży". Wyzywam każdego do zrobienia tego lepiej niż ja zrobiłam w 3 godziny kiedy jest się pod presją i kiedy bóg i bogini pieczenia są w tym samym pokoju co ty!
Coś co sprawiło że jestem szczęśliwa, brzydko płacząca kiedykolwiek pomyślę o tym.. chodzi mi o moją niespodziankę urodzinową, którą Alfie zorganizował dla mnie. Nigdy nie miałam takiej niespodzianki jak ta wcześniej i jestem totalnie tym typem dziewczyny która wiem WSZYSTKO co Alfie planuje albo kupie mi na prezent. Jestem zbyt wielkim detektywem, to może być wywołane lękami i faktem że nie lubię być zaskakiwana w niczym ale ja NIE wiedziałam że on coś organizuje i to kompletnie szokowało mnie. Miałam tam każdego kogo kocham i byłam taka wzruszona tym, że ludzie podróżowali żeby być na moich urodzinach. Alfie wynajął pokój na pięknym dworze i zorganizował wieczorną herbatkę dla nas wszystkich! Kiedykolwiek widzę ludzi wyskakujących i krzyczących niespodzianka w jednym z wielu vlogów nagranych tamtego dnia, płaczę i orientuję się jak szczęśliwa jestem że mam tak niesamowitych przyjaciół wokół siebie i chłopaka który potrafi wyjść z siebie byle na mojej twarzy znów gościł uśmiech.
Również w tym roku Girl Online w trasie stała się najlepiej sprzedającą się powieścią i po sukcesie pierwszej książki byłam bardzo nerwowa, pod względem tego czy ludziom spodoba się sequel. Miałam co tydzień spotkania z moją edytorką Amy przez 6 miesięcy, mogłyśmy wtedy usiąść, planować i pisać. Chciałam żeby ta książka była skupiona na Penny, która staje się bardziej niezależna, główna część historii dotyczy zachęcania młodych ludzi do podążania swoją własną drogą. Zbyt częsty "wątek miłosny" staje się bohaterem, ale nie chciałam tego. Chciałam żeby Penny odnalazła swoją własną ścieżkę, odkrywała które rzeczy powodują u niej lęki i pokonała przeszkody na własną rękę. Chciałam by książka przypominała ludziom że warto walczyć o rzeczy nawet jeśli nie jest to łatwe. Amy absolutnie szalała przez 2015, przyszła z pomocą kiedy czułam że nie mogę tego dalej robić, zachęcała mnie i nauczyła mnie tak wiele i stała się niesamowitą przyjaciółką. Fun fact, właściwie zmieniałyśmy kim jest "CałaPrawda" jakieś 3 razy, zanim ostatecznie zdecydowałyśmy kto to będzie. Świetnie się bawiłam pisząc Girl Online w trasie, to jest moje najbardziej satysfakcjonujące zajęcie. Kiedy dokończyłam ją, to było jak trzymanie mojego maleństwa w moich rękach i właściwie to zapomniałam o tym że muszę ją oddać do korekty i ostatecznie w ręce wielu ludzi, to mnie trochę przestraszyło. Na szczęście wielu z was absolutnie ją pokochała, i sprzedała się w 58tyś kopii w pierwszym tygodniu!
Inną rzeczą wydaną tego roku było wzbogacenie mojej linii produktów "Zoella Beuty" w Superdrug. Kolekcja "Tutti Fruity" pobiła rekordy najszybszej sprzedaży w Superdrug (szalone), także dodałam nowe produkty do klasycznej kolekcji i mojej świątecznej kolekcji. Jeśli ktoś z was powiedziałby mi nawet 2 lata temu że będę miała moją własną najlepiej sprzedającą się linię kosmetyków w Superdrug, uderzyłabym tego kogoś mokrą rybą. To wciąż mnie zadziwia i za każdym razem gdy wpadam na jakiś korektor czy dezodorant muszę niemal uszczypnąć samą siebie. Bardziej w okresie świątecznym widziałam jak wiele z was otwiera swoje prezenty i odkrywa coś z mojej kolekcji - to sprawiało że czułam się bardzo szczęśliwa. Następna szalona rzecz która przydarzyła się w tym roku to to że zostałam razem z Alfiem poproszona by nasze figury woskowe stały w Madame Tussauds - na prośbę społeczeństwa. CHOLERNE FIGURY WAX! I chociaż to było nieco przerażające być wystawioną w wax, wiedza że jest coś co jest podobne do mnie siedzące w utworzonej sypialni w Londynie  jest serio fajna. Zdecydowanie jest to coś do opowiedzenia wnukom i mam nadzieję wbić Internetowy Team na większej ilości miejsc na mapie.
Miałam szczęście do kilku naprawdę fajnych sesji zdjęciowych w 2015, jedna z nich była z jednym z moich ulubionych znajomych, Tylerem Oakley'em dla magazynu Seventeen. W kwietniu tego roku dobiłam do 8 milionów subskrypcji, a dalej we wrześniu do 9 milionów subskrypcji co było kompletnym szokiem. Wygrałam kilka nagród, jedna to Nickelodeon kids choice Award za Najlepszego vloggera i inna to Teen Choice Best Beauty Award [chodzi o kateg. piękno]. Nie zapomniajmy że zostałam też nazwana 34tą najseksowniejszą kobietą na świecie według FHM (śmiejcie się ze mną... nadal się śmiejecie? Ja też).
Innym osobistym wydarzeniem dla mnie był ślub dwóch moich najlepszych przyjaciół we wrześniu, na którym byłam. To było takie magiczne oglądać Tanye i Jima mówiących ich własne przysięgi na przeciw ich najbliższej rodziny i przyjaciół. Płakałam, płakałam i płakałam i potem przestałam i zobaczyłam że ktoś inny też płacze i znów płakałam. To było absolutnie perfekcyjne i cudowne. Tanya wyglądała niesamowicie i zobaczenie twarzy Jima kiedy Tanya szła do ołtarza było jednym z najcenniejszych chwil. Jestem niesamowicie szczęśliwa ich szczęściem, i Tanya i Jim, jeśli to czytacie, kocham was obu tak bardzo i wiem że oboje będziecie sprawiać sobie nawzajem mnóstwo szczęścia w całym waszym życiu.
Także Nala skoczyła roczek tego roku. Nigdy nie miałam dorastającego psa, i tak naprawdę nigdy nie miałam zwierzaka większego od świnki morskiej, więc kiedy Alfie i ja zdecydowaliśmy rozszerzyć naszą małą rodzinkę o szczeniaka, nie do końca wiedziałam czego się spodziewać. Prawdę mówiąc pierwsze kilka miesięcy było NAPRAWDĘ ciężkie. Nikt nie może cię przygotować na to że nie będziesz w stanie skoncentrować się na niczym innym. Jesteś stale obserwowana, czekasz na jego kupkę albo siku na dywanie mając nadzieję, że nie będzie rzuć twoich poduszek i stale przenosi w ustach każdy drobiazg który napotka do innego pokoju. Nie śpisz za wiele bo leżysz obudzona i słuchająca czy twój zwierzak płacze na parterze, myśląc że rankiem nie zejdziesz na dół żeby napełnić jego miskę koło jej nowego łóżka. To zmienia dynamikę twojego związku, wszystko nagle jest nie dla was obu, teraz jest ktoś jeszcze o kogo oboje musicie zadbać i kłamstwa po prostu nie zdarzają się już więcej. Kilka osób powiedziało mi że piesek może być dobrym wstępem do bycia rodzicem, chociaż nie mogę porównać tych dwóch czynności to na pewno otworzyło mi to oczy. Teraz nie mogę szczerze powiedzieć, że nie wyobrażam sobie życia bez Nali i ciężko mi pamiętać jak to było zanim ona pojawiła się w naszym życiu. Ona ma taki różniący się silny charakter i jest najbardziej opiekuńczym i pięknym małym łagodnym szczeniakiem. Oczywiście ma swoje gorsze chwile ale nie zamieniłabym zbierania jej kupek z dywanu na nic innego.
Odchodząc od Naly do blogowania, niezbyt płynne przejście.. Kilka miesięcy temu odnowiłam wygląd mojego bloga [a wam podoba się ten wygląd? Czy może jednak też coś zmienić? - tł.] i zdecydowałam że chcę znów wrócić tutaj i blogować. Uwielbiam mój blog, ale jak to mówię już od lat, to jest bardzo miłosno-nienawistny związek. Uważam że trudno jest pogodzić takie wiele różnych social mediów. Jeśli postuję dużo na jednym z nich, to przestaję używać innego. I pewnie opuściłam się w miłości do bloga z tego powodu, że pisałam książkę, czułam jakbym po prostu nie chciała usiąść i napisać coś tutaj, albo może to dlatego że udostępniałam tak dużo przez moje vlogi i nie wiedziałam czym mogłabym podzielić się tutaj, ale tęskniłam za tym. Naprawdę się teraz tym cieszę, w ostatnim miesiącu miałam 11 milionów odsłon na blogu, więc jestem NAPRAWDĘ szczęśliwa, że tak wiele z was ma radość z tego co piszę, i co jest nawet jeszcze lepsze to to że ja cieszę się tym także! Blogowanie było tym od czego zaczynałam, czuję się tu najbardziej komfortowo, tutaj czuję że mogę napisać co chcę i kiedy chcę.
Chciałam także dodać że jestem bardzo szczęśliwa i dumna z wielu moich znajomych dla których jestem oparciem od lat i także dam im wszystkim małą reklamę na którą zasłużyli. Alfie wydał Pointless Book 2. Joe wydał swoją ilustrowaną opowieść "Username: Evie" i DVD z Casparem "Hit The Road". Louis "Life with a Sprinkle of Glitter" i jej dziennik na 2016......... [Nie podaję wam linków, a resztę tej listy możecie zobaczyć w oryginalnym poście wraz z linkami do każdej z nich.]
Uwierzycie że WSZYSTKIE te rzeczy wydarzyły się w tym roku? Czyż nie jest to TAKIE niesamowite? Internet przejmuje wszystko i jest mi z tym totalnie dobrze.


Więc tak w skrócie, co mogę wnieść z 2015 do 2016? Nauczyłam się że prasa jest maszyną, która potrzebuje dać ludziom coś do czytania, nie ważne czy jest to faktycznie prawda czy nie. Nieważne czy ktoś na tym ucierpi i czy pociągnie to za sobą negatywne skutki dla tej osoby. Nie zrozumcie mnie źle, były też absolutnie niesamowite artykuły pomijając te, ale to nauczyło mnie by nadal szerzyć pozytywną energię w sposób, w który uwielbiam to robić. Nie lubię ciągnąć ludzi w dół moimi własnymi zaletami albo dla wyświetleń i to otworzyło moje oczy na wiele strasznych zakątków internetu i sprawiło mi radość że mój mały zakątek w internecie taki nie jest. Mogę odejść od mojego laptopa w nocy, czując się spełniona i zadowolona ze wszystkiego co włożyłam do sieci i wiem, że sprawiłam że inni są szczęśliwi, nie smutni. To jest coś na co pracowałam przez 6 lat, budowałam miejsce pełne pozytywności, realności i przyziemnych spraw i ten rok sprawił że jestem z tego naprawdę dumna. Jestem szczęśliwa że tak wielu z was znajduje komfort w rzeczach, które pisze lub w tych o których mówię i to sprawia że wiem że to wszystko jest tego warte. Robię wszystko by być mną i 2016 będzie rokiem, w którym będę się przejmować mniej tym co inni myślą o mnie i skupię się bardziej na rzeczach, które mnie uszczęśliwiają. Nie chcę czuć się uciszana przez ludzi lub niezdolna do wyrażania tego co czuje albo nie móc trochę pojęczeć czasem. Bo wiecie co? Jestem normalnym człowiekiem, z normalnymi emocjami i myślę że czasmi łatwiej jest zapomnieć. Nauczyłam się także że nie ważne co inni mogą o tobie myśleć, mogą ci doradzać albo  mówić ci co powinieneś a czego nie powinieneś robić, to wszystko jest niby dla ciebie. Nic ani nikt się nie liczy kiedy chodzi o rzeczy, które robisz albo o rzeczy które Cię uszczęśliwiają. Czy jest to coś co tworzysz, albo coś w co wierzysz, albo sposób twojego działania. Czuję, że także moje przyjaźnie się umocniły i zrozumiałam jak inni mogą mnie odczuwać. W 2016 będę oddalać od siebie ludzi, którzy nie wyciągają ze mnie tego co najlepsze we mnie i tych którzy mają negatywny wpływ na moje życie i samopoczucie i skupię się na tych którzy rozweselają mnie do łez. W każdym razie, życie jest za krótkie na straty. Będę także piła więcej wody, robiła przysiady dopóki mój tyłek będzie przypominał Kim Kardashian i będę zmywała makeup każdej nocy, ale wszyscy wiemy że te rzeczy będą z tyłu mojej głowy aż dojdziemy do 2017 roku i prawdopodobnie zrozumiem, że zawaliłam wszystko! Haha


W świecie, który wygląda na taki zwariowany, chcę Ci tylko podziękować. Dziękuję że zawsze wiesz, dziękuję za to że zawsze oferujesz swoje wsparcie, dziękuję za czytanie, za oglądanie, za komentowanie, pisanie listów, spotykanie mnie, używanie moich kosmetyków, czytanie moich książek, ale co najważniejsze dziękuję za akceptowanie mnie.

Więc tak, mamy następny rok wyzwań, zbierania kupy psa z dywanu, przyjaźni i szczęścia.


Kocham was wszystkich, naprawdę xxx



(Jestem taka szczęśliwa że udało mi się ogarnąć ten post w 3 dni!!!) 

Prześlij komentarz

0 Komentarze