Styczeń jest dziwacznym miesiącem. Masz Wigilijną żałobę, jako że właśnie ściągnęłaś dekoracje i wszędzie jest pusto, zjadasz resztki tej czekolady, której nikt nie lubi a tylko ona już została w ładnym słoiczku, z którego już na pewno nikt by jej nie zjadł. Kanał "The Sky Christmas" odszedł, błyszczące światełka zniknęły z domów ludzi i zostały spakowane na następny rok.
Na dworze jest ponuro, ciemno i bardzo morko i nie ma już żadnej świątecznej magii w powietrzu poprawiającej nastrój. Czy możecie powiedzieć, że to nie jest już koniec Świąt? Uspokójcie mnie że nie jestem jedyna? Wiele ludzi uważa styczeń za miesiąc zmian, nowy rok, nowy ty. Nie bardzo jestem za tym, ale za to widzę to trochę jako guzik resetujący albo coś w stylu pobrania nowego oprogramowania na komputer zamiast ciągle wciskać "Przypomnij mi jutro". Lubię wracać myślami do zeszłego roku i wypisywać rzeczy z których jestem dumna i zaczynać myśleć o rzeczach, które chcę spróbować zrobić w 2016. Wiedziałam na początku tego roku, po moich intensywnych grudniowych działaniach w internecie, że chciałam mieć trochę czasu na rozmyślanie nade mną, moim kanałem, moimi tekstami i mieć to, jak to lubię nazywać "internetowym oczyszczeniem" (po prostu nie otwierać mojego komputera, albo nie patrzeć w telefon zbyt często). Myślę, że odniosłam sukces, i mimo że nadal pojawiają się i od czasu do czasu będą się pojawiać takie chwile, przypominam wam wszystkim że rzeczywiście byłam na tej planecie, nie czułam się połączona ze światem online i faktycznie czułam się całkiem nieźle po tym. W zasadzie nie ma na to lepszego sposobu od przejechania kraju dla obrazów i morza.
Zeszłego roku na Nowy Rok, Alfie i ja byliśmy na wycieczce we wsi po plaży z jego rodziną i ponieważ wszyscy to pokochaliśmy, zdecydowaliśmy zrobić to ponownie tego roku. To także okazja żeby być w środku niczego i czuć się trochę odłączonym z resztą świata. Tego roku wybraliśmy Kornwalię i przez 6 godzin jazdy całkowicie obiłam sobie pośladki, ale to było tego warte. Zostaliśmy około 20 minut od Falmouth blisko wioski "Mawnan Smith". Kiedy byłam dzieckiem odwiedziliśmy Kornwalię sporo razy. Zatrzymywaliśmy się w karawanie, na plaży puszczaliśmy latawce i jedliśmy dużo pasztecików; takie wypady zawsze były najlepszymi wakacjami. Byłam podekscytowana, myślą że wrócę tam jako dorosła osoba i słyszałam dobrze rzeczy o Falmouth i okolicznych plażach. Byliśmy na wielu długich spacerach, tutaj psy są całe w błocie, a jedyna część ich ciała, która nie jest mokra, to ich pyszczki. Siedzieliśmy przy ognisku, grając w gry, gotują, relaksując się i odkrywając plaże i to był doskonały początek nowego roku.
Jedną z wielu atrakcji z naszej wyprawy było jeżdżenie w kółko zanim znaleźliśmy Capris Bay, który był plażą obok St Ives z Afiem, Poppy i Seanem. (Pamiętajcie że Poppy to siostra Alfiego a Sean to jej chłopak - dop.tł.) Zatrzymaliśmy się obok kościoła w środku niczego i szliśmy ścieżką przez pole golfowe i pod torem kolejowym aż doszliśmy do przestrzeni otwartej gdzie spotkaliśmy się z milami piasku i wody. To było jak podróż przez szafę do Narnii. Inni ludzie chodzili po plaży i byli tak daleko że wyglądali jak dziesięć kropek na horyzoncie, przez wiatr było tam bardzo spokojnie i cicho. Fala była naprawdę daleko, i pomimo że szliśmy w tym kierunku dobre 30 minut, nadal nie zanurzyliśmy naszych kaloszy w morzu. Poszliśmy o zachodzie słońca, pogoda była cały dzień skoczna a niebo przypomniało coś kapryśnego, co ostatecznie wykorzystaliśmy podczas robienia zdjęć.
Inną atrakcją był dzień, w którym zdecydowaliśmy sprawdzić ogrody Trebah poprzedzone przez spacer przez sanktuarium oczyszczenia. Ogrody był przepiękne, bez względu na to, że jest zima i wiele z tych roślin czy kwiatów nie była w rozkwicie. Była tam mała plaża, kiedy nią szliśmy słońce wychodziło jakby znikąd. Usiedliśmy i słuchaliśmy fal obijających się o skały, ciepłe słońce było na mojej twarzy zupełnie jakbym mogła być na plaży w Grecji podczas wakacji. Potem postanowiliśmy odwiedzić sanktuarium fok w Gweek. Nazwijcie mnie ignorantką, ale nigdy przedtem tak naprawdę nie myślałam o fokach tak bardzo. Tak, wiedziałam, że są nazywane morskimi lwami w zoo, skaczące z i do wody ale gdy byliśmy tam i widziała je, zorientowałam się jak dziwne i uroczę są foki. Zasadniczo są one futrzane, z jagodowymi plamami na ogonach i płetwach i małymi twarzami z dużymi paciorkowatymi oczyma. Po prostu usiadłam chichocząc do nich kiedy się przewracały i brzuch opadał na ich drogi i wychodził z wody. Teraz mam nową miłość- do fok!
Kolejnego dobrego ale wyjątkowo zimnego popołudnia zdecydowaliśmy się zaryzykować i odwiedzić Porthleven który było około 30 minut od miejsca, w którym się zatrzymaliśmy. Chciałam je odwiedzić, ponieważ zatrzymywałam się w okolicy u zaprzyjaźnionej rodziny kiedy miałam ok 10 lat i przypomniałam sobie że to dość osobliwe miejsce. To dziwne, kiedy wrócisz do tego samego miejsca gdzie raz spacerowałeś, ale ponad 15 lat temu, to było nostalgiczne i dużo mniejsze miejsce niż zapamiętałam. Schroniliśmy się w pubie i zamówiliśmy ogromne gorące czekolady żeby się rozmrozić. Mimo że zdjęcia mnie i Poppy nie są godne nawet Instagrama chciałam je dodać (z moimi kręconymi włosami i okropnym światłem) jako że mnie uszczęśliwiają! Poppy prawie rozlała pół jej gorącej czekolady na siebie kiedy próbowałyśmy zrobić idealne "ohhh patrz na na nasze urocze gorące czekolady" zdjęcie. Cieszę się że odwiedziliśmy Porthleven i chociaż nie mieliśmy bardzo dużo do roboty i to prawdopodobnie był najzimniejszy tydzień, to było miło zobaczyć to wszystko to tylu latach.
Było naprawdę fajnie uciec na Nowy Rok i spędzić trochę czasu z Alfiem i jego rodziną. To jest zawsze zabawne i relaksujące. Nawet jeśli pogoda nie była po naszej stronie przez cały tydzień, zrobiliśmy większość z tych rzeczy nie ważne czy było słychać stukot deszczu nad nami, w naszych piżamach lub grając w grę Pan & Pani (Alfie & Ja przegraliśmy). Szczerze myślę że dla ludzi którzy spędzają dużo czasu online niezależnie od tego czy to twoja prace czy nie, miło jest się odłączyć na chwilę. Bardzo łatwo zgubić się w świecie pełnym social mediów i zanim się zorientujesz, wiesz co wszyscy mają na śniadanie, obiad i kolację, potem obserwujesz każdego dzień na twitterze i snapchacie i właściwie nie żyjesz swoim własnym dniem. Jestem szczerze zszokowana jak wiele czasu spędzam na odświeżaniu wszystkiego na moim telefonie (sprawdźcie w swoich ustawieniach baterii na waszych iPhonach, jeśli jesteście zainteresowani), więc miło było pobyć samemu na chwilę. Zachęcam każdego z was do spróbowania, nie musicie jechać 6 godzin do Kornwalii, po prostu miejcie silną wolę!
0 Komentarze
Witaj ♥ Wkładam wiele pracy w wygląd i treść bloga, więc będzie mi naprawdę miło jeśli skomentujesz ♥
Komentując wyrażasz zgodę na przetwarzanie swoich danych.