ZAKOCHAJ SIĘ W EDYNBURGU

edinburgh-44-of-52edinburgh-43-of-52edinburgh-42-of-52edinburgh-41-of-52
Edynburg jest jednym z tych miejsc, które bardzo chciałam zwiedzić już od naprawdę długiego czasu. Byłam tam w tamtym roku na podpisywaniu książek, ale jedyne co zobaczyłam to księgarnia, hotel i lotnisko. Niezbyt poznałam historię Edynburga, a miałam nadzieję ją poznać, zawsze słyszałam wiele niesamowitych rzeczy o tym miejscu, więc usiadłam z Poppy jednego wieczoru i zrobiłyśmy rezerwację. Zdecydowaliśmy się na
wycieczkę samochodem (Wiem, pewnie myślicie, że mi odbiło), ale jest w tym coś zabawnego, w tej jeździe i to zawsze jest jakieś dodatkowe doświadczenie. Wszystkie najlepsze rozmowy, śmiechy i śpiewy dzieją się na długich wycieczkach samochodowych i uwierzcie mi, ta była najlepsza. Ja, Alfie, Poppy i Sean wyjechaliśmy rankiem i uderzyliśmy w Liverpool na pierwszą noc. Jako, że to ja byłam kierowcą, nie byłam pewna czy będę w stanie przejechać pełne 8 godzin jednego dnia, więc zdecydowaliśmy się podzielić naszą podróż i zwiedzić jak najwięcej Liverpoolu po drodze. Już kilka razy byłam w Liverpoolu i całkowicie go pokochałam. To jedno z tych miast, w których wszystko jest bardzo czyste i przestronne, a ludzie w Liverpoolu są zawsze jednymi z najprzyjaźniejszych jakich kiedykolwiek poznasz. Zatrzymaliśmy się w Titanic Hotel, którego znaleźliśmy online, jako że byliśmy natychmiast wciągnięci w uroki jego stylu (możliwe, że to jest też związane z moją miłością do Titanica). Personel tutaj był miły, a kolacja, która dostaliśmy w restauracji była jednym z najlepszych posiłków, jakie zjadłam od długiego czasu. Atmosfera była dokładnie taka, jaką uwielbiam, słabe światła i dużo przestrzeni (brzmi osobliwie, ale nie ma nic gorszego niż zatłoczone, restauracje gdzie jest bardzo gorąco z jasnymi światłami... niech ktoś powie, że nie tylko ja tak myślę)
edinburgh-51-of-52edinburgh-52-of-52edinburgh-47-of-52edinburgh-49-of-52edinburgh-23-of-52edinburgh-24-of-52
Następnego poranka, spakowaliśmy samochód i wyruszyliśmy do Edynburga. Droga ciągnęła się przez zielone wzgórza była bardzo piękna i zapierająca dech. Pomimo, że jechaliśmy 4 godziny tym samym odcinkiem drogi (myślę, że przejechałam całość M6), po każdym zakręcie, który przejechaliśmy ukazywał się nam widok, który wyglądał jak coś z pocztówki. Nie było ani jednej części we mnie w tym momencie, która wolałaby być w samolocie. Chociaż nie jestem pewna czy chłopcy, którzy siedzieli z tyłu mogliby się ze mną zgodzić. Zdecydowaliśmy się zostać w AirBnb na ten czas. Osobiście nigdy nie korzystałam wcześniej z AirBnb, ale byłam bardzo podekscytowana, żeby dać im szansę i znaleźć idealne mieszkanie, które było kilka kroków od obu z nich - nowego miasta i starego miasta. Miał piękne wysokie sufity i budynki były bardzo dekadenckie. Odkryliśmy małą kawiarnie i usiedliśmy przed podróżnikiem, alby odkryć najlepsze miejsca do odwiedzenia. Jedno miejsce, które kilka osób poleciło, żebyśmy spróbowali tam śniadania było "Urban Angel". To było naprawdę miłe miejsce, i wszystkie jedzenie które serwują było organiczne i z lokalnych źródeł (coś do czego trochę przywykłam teraz, żyjąc w Brighton). Był tam naprawdę relaksujący klimat i jedzenie było pyszne.
edinburgh-20-of-52edinburgh-21-of-52edinburgh-10-of-52edinburgh-45-of-52edinburgh-13-of-52edinburgh-12-of-52edinburgh-11-of-52edinburgh-33-of-52edinburgh-26-of-52edinburgh-19-of-52edinburgh-18-of-52
Spędziliśmy dość dużo czasu odkrywając okolicę, ale moją ulubioną częścią było stare miasto. Szczególnie Cockburn Street [ulica], po drodze do Royal Mile, wydawałam się jak coś z Harry'ego Pottera z wysokimi budynkami do likwidacji [?], i okolicą. Royal Mile [dosł. Królewska Mila/ciąg ulic w centrum Edynburga, prowadzący od Zamku do Opactwa i Pałacu Holyrood.] samo w sobie było pełne artystów ulicznych i widzów festiwalu Fringe. Ponieważ nie zdecydowaliśmy się jechać do Edynburgu żeby obejrzeć Fringe Festifal, to sprawiło to, że wycieczka była odrobinę bardziej interesująca. Cały czas słychać było jakieś żarty albo grającą muzykę. Mieliśmy szczęście, że na te 4 dni kiedy byliśmy tam, słońce świeciło przez 3 z nich. Stale nam przypominano, że byliśmy szczęściarzami odwiedzając Edynburg w tak świetną pogodę. Jeden z takich momentów był kiedy spacerowaliśmy pełni szczęścia, ze świecącym słońcem, piękną scenerią wokół nas, a ktoś obok grał na dudach, to niemożliwe żeby nie poczuć jak wielki uśmiech wpełza na twoją twarz. To było takie sielankowe. Mieszkamy niedaleko miasta Bath, Edynburg jest jak nieco większa wersja tego miejsca. Ulice wydawały się nie kończyć, i nawet jeśli architektura jest jednym z najpiękniejszych jakich widziałam, wydawało się, że nigdy się nie skończy. Mieszkania w miejscu gdzie się zatrzymaliśmy stały wokół pięknego prywatnego parku, który dzielą mieszkańcy mieszkań na placu. Ten pomysł sprawił, że chcę kupić jedno z tych mieszkań. Powiedziano nam raz, że jeśli się kupi albo wynajmie nieruchomość na placu, to zostanie ci dany klucz do pięknego parku, do użytku prywatnego. MARZENIE!
edinburgh-2-of-52edinburgh-3-of-52edinburgh-5-of-52edinburgh-6-of-52edinburgh-7-of-52edinburgh-8-of-52edinburgh-28-of-52edinburgh-50-of-52edinburgh-31-of-52edinburgh-29-of-52
Kolejne miejsce, gdzie zatrzymaliśmy się by zjeść to "Daylight Roberry" na Dublin Street [ulica]. Ekscentryczna mała kawiarnia z barem, który oferuje nieco inny klimat wieczorami. Manu było świetne dla wegetarian, weganów albo wielbicieli zdrowego odżywiania, zjadłam najpyszniejsze tosty francuskie jakie kiedykolwiek jadłam, podczas kiedy edytowaliśmy i nadrabialiśmy zaległości w pracy. Odwiedziliśmy także Grassmarket, dzięki rekomendacji mojej mamy (która odwiedziła to miejsce kilka dni wcześniej). W Grassmarket było dużo małych uroczych sklepów i niesamowitych widoków na zamek. Zatrzymaliśmy się przy "Pumpkin Brown", była to naprawdę urocza, mała kawiarenka ze świeżymi sokami i zdrowymi przekąskami ( w tamtym momencie miałam ochotę na wielki kawałek czekoladowego ciasta więc nie spróbowałam żadnego z surowych ciast [chodzi o ciasta, których  sie nie piecze], jednak Poppy spróbowała jednego i powiedziała, że było pyszne). Jedzenie w Edynburgu było takie proste. Było tam tak wiele różnych miejsc, gdzie można zjeść. Mieliśmy ogromnie długą listę miejsc, które chcieliśmy sprawdzić, ale nie mieliśmy wystarczająco dużo posiłków w dniu, żeby to zrobić. [nie że jedli za mało, tylko że np te 5 to za mało :')]

Na drugi dzień, zdecydowaliśmy pójść do Zoo w Edynburgu, to był nasz jedyny pochmurny dzień podczas pobytu. Jechało się bardzo łatwo z centrum miasta do zoo, które samo w sobie było bardzo przestronne (i pagórkowate - DOBRY BOŻE... Nie miałam pojęcia, że Edynburg jest taki "w górę i w dół". Zapewniłam najlepsze ćwiczenia moim nogą podczas pobytu tam). Nawet widzieliśmy pandę i nakarmiliśmy pingwiny, ale jedna rzecz, która sprawiła, że ten dzień był dla mnie taki świetny, było karmienie pancernika, one są po prostu ZA SŁODKIE i nie są takie jak myślałam o nich wcześniej. Robienie zakupów w Edynburgu, także jest niesamowite. Jest tutaj każdy sklep jakiego kiedykolwiek byś potrzebował bądź chciał. Następna rzecz, którą także pokochałam, ogromne ilości niezależnych sklepów [independent shops - sklepy które są w 1-3 miejscach, często prowadzone rodzinnie], sprzedające wszelkiego rodzaju bardzo interesujące rzeczy. Chociaż właściwie zakupy były jedną z rzeczy, których nie robiliśmy zbyt wiele (Wiem... szokujące).
edinburgh-15-of-52edinburgh-16-of-52edinburgh-14-of-52edinburgh-39-of-52edinburgh-37-of-52edinburgh-36-of-52edinburgh-32-of-522h2a9418-2

Ze względu na fakt, że byliśmy w Edynburgu w trakcie Festiwalu Fringe, dostaliśmy ulotki na setki różnych pokazów i wystąpień dziejących się wielu różnych miejscach w całym mieście. Zdecydowaliśmy, że te odwiedziny miały pokazać nam większość Edynburga i jego piękne uroki (to znaczy, że mieliśmy być największymi turystami na świecie), ale udało nam się dopasować w jedno show, którym był "Castles In The Sand" [Zamki na piasku] Jamesa Loveridge'a. James jest chłopakiem mojej przyjaciółki Lucy, i musiałam zobaczyć jego show, jako, że wiedziałam, że może być naprawdę zabawne. Spotkaliśmy się z Marcusem, który także zwiedzał Edynburg w tym samym czasie co my, i wszyscy razem usiedliśmy na dole w barze i oglądaliśmy przedstawienie. Tak naprawdę nigdy nie byłam na żadnym stan-upie [przedstawienie, na którym komediant staje na scenie i przez określoną ilość czasu rozbawia ludzi] i nie byłam pewna czego się spodziewać, ale śmiałam się naprawdę bardzo mocno i miałam łzy w oczach. To było genialne i naszła mnie ochota, żeby za rok także przyjechać na Fringe i zrobić listę wszystkich przedstawień, które chciałabym zobaczy. Potem poszliśmy do sklepu z babeczkami na Dundas Street nazywanej "Cuckoos Cupcakes", nawołuję WSZYSTKICH Z WAS odwiedzających Edynburg, żebyście tam poszli. Mieli najlepsze babeczki jakie jadłam w życiu. Były OGROMNE i mieli je w każdym smaku jaki tylko możesz sobie wyobrazić, w rzeczywistości ślinka mi cieknie na samą myśl o nich.

Czułam się bardzo komfortowo chodząc przez Edynburg, chociaż to duże miasto, nigdy nie czułam się przytłoczona, mimo, że to był jeden z najbardziej tłocznych okresów. Odkryłam, że stoję na przeciwko czegoś, i chcę zrobić zdjęcie tego. To było takie zapierająco dech piękne i podbiło moje serce. Podczas 9-cio godzinnej drogi do domu (wiem, nazwijcie mnie szaloną) już myślałam o tym kiedy mogę zaplanować moją następną wizytę i tęskniłam za nim już wtedy. Jest to jedno z tych miejsc, gdzie mogłabym widzieć siebie mieszkającą tam (nawet jest blisko do morza). Chociaż nieco zbyt daleko jak dla mnie żeby założyć rodzinę, na pewno jest to jedno z moich ulubionych miast i będę wracać tam regularnie! Dzięki za to, że mogłam tu być, Edynburgu. 



Orginal post: https://www.zoella.co.uk/2016/09/fell-in-love-with-edinburgh.html

Prześlij komentarz

0 Komentarze